Od chwili, gdy tylko zaczęła odzyskiwać
świadomość, przeczuwała, że coś jest nie tak. Powoli unosiła
powieki, czując przy tym przeszywający ból z tyłu głowy oraz
okolicach karku. Nie miała pojęcia co się wydarzyło, lecz przez
krótki moment ogarnęło ją poczucie spokoju, gdy do jej nozdrzy
dotarł łudząco znajomy zapach męskich perfum. Nie potrzebowała
jednak wiele czasu, by przekonać się o tym, że nie oznacza on dla
niej wcale, że znajduje się w sferze bezpieczeństwa. Dobitnie
przekonały ją o tym związane ręce i nogi. Dopiero teraz
przerażenie zaczęło stopniowo wypełniać jej organizm. W głowie
pojawił się chaos myśli, a serce przyspieszyło znacznie bicia.
Wciąż zdezorientowana, podniosła się ostrożnie
do pozycji siedzącej, zauważając, że znajduje się na tylnych
siedzeniach samochodu. Szyby były przyciemnione, dodatkowo był
środek nocy, więc nie było opcji, aby ktokolwiek mógł ją z
zewnątrz dostrzec. Niemniej, kierowcy, który najprawdopodobniej był
również jej oprawcą, nie było w chwili obecnej w pojeździe. To
obudziło w niej nadzieję. Momentalnie zaczęła się szamotać,
próbując choć trochę poluzować mocno ściśnięte sznury na
nadgarstkach. Gdy to nie przyniosło pożądanych rezultatów,
skorzystała z zębów. Sznur jednak był zbyt gruby, by mogła sobie
z nim poradzić. Gonił ją czas, nie miała pojęcia, kiedy
mężczyzna może wrócić. Na pewno nie będzie zadowolony, jeśli
zauważy, że próbowała uciec. Z drugiej strony natomiast, czego
niby się spodziewał? Że będzie grzecznie na niego czekała?
Instynktownie zaczęła dobijać się do drzwi,
choć podświadomość podpowiadała jej uparcie, że skoro ktoś
postanowił ją porwać, z pewnością nie zostawiłby jej otwartej
drogi ucieczki. I tak też było. Jedyne dostępne wyjście zostało
zablokowane. Strach z coraz większą siłą zaciskał się na jej
gardle a dźwięk bijącego serca odbijał się już od ścianek jej
czaszki. Bezradność zaczynała ją paraliżować, nie pozwalając
jednocześnie jakkolwiek racjonalnie działać. Pytanie, czy mogła
jeszcze zrobić cokolwiek, by zdołać wyjść cało z tej sytuacji?
Ciche kliknięcie, najpierw zamka odblokowującego
drzwi samochodu a następnie samej klamki, za którą ktoś
pociągnął, zdecydowanym ruchem.
Boże mój, chroń mnie.
Wytrzeszczyła oczy ze zdumienia, widząc przed
sobą dużo młodszego mężczyznę niż się spodziewała. Nie
wiedziała skąd u niej przekonanie, że młodzi faceci nie porywają
kobiet. Widocznie miała wykreowana własną wizję, szczególnie
poprzez oglądanie filmów z motywami porywania kobiet. Przecież
zawsze za tym stali starzy, brzydcy i
niedowartościowani panowie pokrzywdzeni przez
życie. Więc co do cholery robi tutaj ten młodziak!? Gdyby chodziło
o gwałt, już dawno by to zrobił i nie bawił się w żadne
wiązanie, czy porwania. Zdecydowanie nie mogło mieć to nic
wspólnego z jego erotycznymi fantazjami, chyba, że... chyba, że
właśnie to była jego fantazja. W końcu na tym świecie nie ma już
normalnych, zdrowych psychicznie ludzi.
Przełknęła ciężko ślinę, oczekując w
napięciu jego pierwszego ruchu.
Zajął swoje miejsce za kierownicą i dopiero,
spoglądając w lusterko zauważył, że jego pasażerka jest
przytomna. Pierwsze co uchwycił to jej wściekle zielone oczy, z
których wylewał się strach i zagubienie.
Bardzo dobrze,
pomyślał w duchu uśmiechając się przy tym zawistnie pod nosem.
Bez słowa odpalił silnik i ruszył z piskiem opon,
aż dziewczyna z tyłu zachwiała się niebezpiecznie. Jej skrępowane
kończyny nie ułatwiały jej utrzymania równowagi na siedzeniach
podczas, gdy oprawca prawdopodobnie okazał się również samobójcą,
zważywszy na prędkość z jaką poruszał się po drodze. Czy mogło
być jeszcze gorzej?
- Czego ode mnie chcesz?
Nagle, jakby przypomniała sobie, że posiada
zdolność mówienia. A co więcej, wcale jej tego w żaden sposób
nie ograniczył, co było także zastanawiające. Nie obawiał się,
że zacznie krzyczeć i ściągnie na niego w ten sposób kłopoty?
Właściwie, dlaczego tego jeszcze nie zrobiła!? Teraz i tak już
nikt nie będzie mógł jej usłyszeć. A coś w głębi podpowiadało
jej, że powinna oszczędzać energię.
- Od ciebie niczego. Jesteś tylko niezbędnym
pionkiem w grze.
Na dźwięk jego głosu przeszył ją nieprzyjemny
dreszcz. Udzielił jej konkretnej odpowiedzi, czego raczej się nie
spodziewała. Nie wydawał się mieć zbyt wiele przed nią do
ukrycia. Nie drażnił się z nią też w żaden sposób, chwilowo
także nie znęcał się nad nią. To wszystko jednak mogło zmienić
się w ciągu sekundy i zdawała sobie z tego sprawę. Powinna być
czujna i przede wszystkim obrać, jak najlepszą taktykę. Przecież
nie da się tak łatwo, cokolwiek ten psychopata sobie nie ubzdurał.
Mimo że przeraźliwie się bała o swój dalszy los, musiała zebrać
w sobie wystarczającą ilość odwagi, by walczyć. Bo miała o co.
Ma dopiero 22 lata! I nie przeżyła jeszcze tego wszystkiego, co
powinna.
- To chyba mogę czuć się spokojna - mruknęła,
starając się brzmieć, jak najbardziej ironicznie, ale zdradzała
ją niepewność w głosie.
- Zobaczymy, czy twojemu bratu zależy na tobie
wystarczająco mocno byś faktycznie mogła być spokojna.
Joseph, ty gnojku... w co żeś znowu się
wpakował. Jęknęła żałośnie w duchu. Już same słowa
"twojemu bratu", pozwalały jej uznać sytuację za
poważną. To nie mogły być głupie żarty. Jej wszelkie nadzieje
rozprysły się w powietrzu niczym mydlane bańki, znikając w
nicości.
- Dokąd mnie wieziesz?
- Jak najdalej stąd.
- I to jest twój plan? Wywieźć mnie z miasta?
- Początkowo zamierzałem od razu cię zabić, więc
ta opcja powinna bardziej cię cieszyć - rzekł chłodno, a po
plecach dziewczyny ponownie tej nocy przeszedł zimny dreszcz.
Poczuła jak coś ściska jej gardło i nie potrafiła już wydobyć
z siebie głosu. Ten mężczyzna był naprawdę zdeterminowany. Jego
spojrzenie, jego wyraz twarzy, mowa ciała... wszystko ewidentnie
mówiło jej, że jest bardzo źle. Gorzej niż mogła sobie to
wcześniej wyobrażać. Już chyba wolałaby zostać zgwałcona na
ulicy i porzucona w jakimś rowie. Przynajmniej miałaby pewność,
że jeszcze kiedyś będzie mogła cieszyć się swoim życiem.
Teraz czekała ją jedna, wielka niewiadoma. Strach
i mętlik w głowie, stali się jej nierozłącznymi przyjaciółmi.
Czy marne resztki jej odwagi były w ogóle w stanie z tym zwyciężyć?
Wciąż tyle samo tajemnic. Ale lubię bardzo taki klimat. Starszy Kaulitz i sprawy kryminalne to nie nowość, aczkolwiek przeczuwam, że to będzie coś innego. Bardzo mnie wciągnęłaś, zastanawiam się, czym jest cała gra. Liczę na zaawansowany kryminał, bo takie lubię :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny <:
Zapraszam również do siebie:
http://kroniki-wiedenskie-ffth.blogspot.com
Zbyt mało wiem, czuję niedosyt. Mam nadzieję, że niedługo pojawi się coś nowego :)
OdpowiedzUsuńhmm Tom- bad boy! Uwielbiam go takiego w opowiadaniu :D Z niecierpliwościa czekam na kolejny! Życzę dużo weny i pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńDobra, jestem u Ciebie i czekam na rewanż ^^
OdpowiedzUsuńKurde, siedzę na krześle i klaszczę jak foczka z głupkowatym uśmiechem na twarzy. O tak, lubię zdecydowanie Toma i Josepha, cóż, jak na razie moimi ulubionymi postaciami są mężczyźni, acz może to szybko ulec zmianie. Chociaż... nie, ja po prostu lubię czarne charaktery. Ale główna bohaterka wydaje mi się równie intrygująca, co sam powód jej porwania. Już miałam w głowie scenariusz, że wywiezie ją do "domu rozkoszy" i zostawi na pastwę tamtejszych ludzi, ale sytuacja z bratem zupełnie sprawiła, że od razu odrzuciłam tę wizję z głowy. Eh... gwałt niby mógłby być lepszy, ale tak naprawdę mogłaby umrzeć z zimna, a mi coś się wydaje, że Tomowi zależy na tym, by trzymała się jak najdłużej przy życiu.
To co? Kolejny rozdzialik przede mną :>