piątek, 14 sierpnia 2015

Rozdział 1.

Od chwili, gdy tylko zaczęła odzyskiwać świadomość, przeczuwała, że coś jest nie tak. Powoli unosiła powieki, czując przy tym przeszywający ból z tyłu głowy oraz okolicach karku. Nie miała pojęcia co się wydarzyło, lecz przez krótki moment ogarnęło ją poczucie spokoju, gdy do jej nozdrzy dotarł łudząco znajomy zapach męskich perfum. Nie potrzebowała jednak wiele czasu, by przekonać się o tym, że nie oznacza on dla niej wcale, że znajduje się w sferze bezpieczeństwa. Dobitnie przekonały ją o tym związane ręce i nogi. Dopiero teraz przerażenie zaczęło stopniowo wypełniać jej organizm. W głowie pojawił się chaos myśli, a serce przyspieszyło znacznie bicia.
Wciąż zdezorientowana, podniosła się ostrożnie do pozycji siedzącej, zauważając, że znajduje się na tylnych siedzeniach samochodu. Szyby były przyciemnione, dodatkowo był środek nocy, więc nie było opcji, aby ktokolwiek mógł ją z zewnątrz dostrzec. Niemniej, kierowcy, który najprawdopodobniej był również jej oprawcą, nie było w chwili obecnej w pojeździe. To obudziło w niej nadzieję. Momentalnie zaczęła się szamotać, próbując choć trochę poluzować mocno ściśnięte sznury na nadgarstkach. Gdy to nie przyniosło pożądanych rezultatów, skorzystała z zębów. Sznur jednak był zbyt gruby, by mogła sobie z nim poradzić. Gonił ją czas, nie miała pojęcia, kiedy mężczyzna może wrócić. Na pewno nie będzie zadowolony, jeśli zauważy, że próbowała uciec. Z drugiej strony natomiast, czego niby się spodziewał? Że będzie grzecznie na niego czekała?
Instynktownie zaczęła dobijać się do drzwi, choć podświadomość podpowiadała jej uparcie, że skoro ktoś postanowił ją porwać, z pewnością nie zostawiłby jej otwartej drogi ucieczki. I tak też było. Jedyne dostępne wyjście zostało zablokowane. Strach z coraz większą siłą zaciskał się na jej gardle a dźwięk bijącego serca odbijał się już od ścianek jej czaszki. Bezradność zaczynała ją paraliżować, nie pozwalając jednocześnie jakkolwiek racjonalnie działać. Pytanie, czy mogła jeszcze zrobić cokolwiek, by zdołać wyjść cało z tej sytuacji?
Ciche kliknięcie, najpierw zamka odblokowującego drzwi samochodu a następnie samej klamki, za którą ktoś pociągnął, zdecydowanym ruchem.


Boże mój, chroń mnie.


Wytrzeszczyła oczy ze zdumienia, widząc przed sobą dużo młodszego mężczyznę niż się spodziewała. Nie wiedziała skąd u niej przekonanie, że młodzi faceci nie porywają kobiet. Widocznie miała wykreowana własną wizję, szczególnie poprzez oglądanie filmów z motywami porywania kobiet. Przecież zawsze za tym stali starzy, brzydcy i
niedowartościowani panowie pokrzywdzeni przez życie. Więc co do cholery robi tutaj ten młodziak!? Gdyby chodziło o gwałt, już dawno by to zrobił i nie bawił się w żadne wiązanie, czy porwania. Zdecydowanie nie mogło mieć to nic wspólnego z jego erotycznymi fantazjami, chyba, że... chyba, że właśnie to była jego fantazja. W końcu na tym świecie nie ma już normalnych, zdrowych psychicznie ludzi.
Przełknęła ciężko ślinę, oczekując w napięciu jego pierwszego ruchu.
Zajął swoje miejsce za kierownicą i dopiero, spoglądając w lusterko zauważył, że jego pasażerka jest przytomna. Pierwsze co uchwycił to jej wściekle zielone oczy, z których wylewał się strach i zagubienie.
Bardzo dobrze, pomyślał w duchu uśmiechając się przy tym zawistnie pod nosem.
Bez słowa odpalił silnik i ruszył z piskiem opon, aż dziewczyna z tyłu zachwiała się niebezpiecznie. Jej skrępowane kończyny nie ułatwiały jej utrzymania równowagi na siedzeniach podczas, gdy oprawca prawdopodobnie okazał się również samobójcą, zważywszy na prędkość z jaką poruszał się po drodze. Czy mogło być jeszcze gorzej?
- Czego ode mnie chcesz?
Nagle, jakby przypomniała sobie, że posiada zdolność mówienia. A co więcej, wcale jej tego w żaden sposób nie ograniczył, co było także zastanawiające. Nie obawiał się, że zacznie krzyczeć i ściągnie na niego w ten sposób kłopoty? Właściwie, dlaczego tego jeszcze nie zrobiła!? Teraz i tak już nikt nie będzie mógł jej usłyszeć. A coś w głębi podpowiadało jej, że powinna oszczędzać energię.
- Od ciebie niczego. Jesteś tylko niezbędnym pionkiem w grze.
Na dźwięk jego głosu przeszył ją nieprzyjemny dreszcz. Udzielił jej konkretnej odpowiedzi, czego raczej się nie spodziewała. Nie wydawał się mieć zbyt wiele przed nią do ukrycia. Nie drażnił się z nią też w żaden sposób, chwilowo także nie znęcał się nad nią. To wszystko jednak mogło zmienić się w ciągu sekundy i zdawała sobie z tego sprawę. Powinna być czujna i przede wszystkim obrać, jak najlepszą taktykę. Przecież nie da się tak łatwo, cokolwiek ten psychopata sobie nie ubzdurał. Mimo że przeraźliwie się bała o swój dalszy los, musiała zebrać w sobie wystarczającą ilość odwagi, by walczyć. Bo miała o co. Ma dopiero 22 lata! I nie przeżyła jeszcze tego wszystkiego, co powinna.
- To chyba mogę czuć się spokojna - mruknęła, starając się brzmieć, jak najbardziej ironicznie, ale zdradzała ją niepewność w głosie.
- Zobaczymy, czy twojemu bratu zależy na tobie wystarczająco mocno byś faktycznie mogła być spokojna.
Joseph, ty gnojku... w co żeś znowu się wpakował. Jęknęła żałośnie w duchu. Już same słowa "twojemu bratu", pozwalały jej uznać sytuację za poważną. To nie mogły być głupie żarty. Jej wszelkie nadzieje rozprysły się w powietrzu niczym mydlane bańki, znikając w nicości.
- Dokąd mnie wieziesz?
- Jak najdalej stąd.
- I to jest twój plan? Wywieźć mnie z miasta?
- Początkowo zamierzałem od razu cię zabić, więc ta opcja powinna bardziej cię cieszyć - rzekł chłodno, a po plecach dziewczyny ponownie tej nocy przeszedł zimny dreszcz. Poczuła jak coś ściska jej gardło i nie potrafiła już wydobyć z siebie głosu. Ten mężczyzna był naprawdę zdeterminowany. Jego spojrzenie, jego wyraz twarzy, mowa ciała... wszystko ewidentnie mówiło jej, że jest bardzo źle. Gorzej niż mogła sobie to wcześniej wyobrażać. Już chyba wolałaby zostać zgwałcona na ulicy i porzucona w jakimś rowie. Przynajmniej miałaby pewność, że jeszcze kiedyś będzie mogła cieszyć się swoim życiem.
Teraz czekała ją jedna, wielka niewiadoma. Strach i mętlik w głowie, stali się jej nierozłącznymi przyjaciółmi. Czy marne resztki jej odwagi były w ogóle w stanie z tym zwyciężyć?


4 komentarze:

  1. Wciąż tyle samo tajemnic. Ale lubię bardzo taki klimat. Starszy Kaulitz i sprawy kryminalne to nie nowość, aczkolwiek przeczuwam, że to będzie coś innego. Bardzo mnie wciągnęłaś, zastanawiam się, czym jest cała gra. Liczę na zaawansowany kryminał, bo takie lubię :)
    Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny <:
    Zapraszam również do siebie:
    http://kroniki-wiedenskie-ffth.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Zbyt mało wiem, czuję niedosyt. Mam nadzieję, że niedługo pojawi się coś nowego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. hmm Tom- bad boy! Uwielbiam go takiego w opowiadaniu :D Z niecierpliwościa czekam na kolejny! Życzę dużo weny i pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobra, jestem u Ciebie i czekam na rewanż ^^
    Kurde, siedzę na krześle i klaszczę jak foczka z głupkowatym uśmiechem na twarzy. O tak, lubię zdecydowanie Toma i Josepha, cóż, jak na razie moimi ulubionymi postaciami są mężczyźni, acz może to szybko ulec zmianie. Chociaż... nie, ja po prostu lubię czarne charaktery. Ale główna bohaterka wydaje mi się równie intrygująca, co sam powód jej porwania. Już miałam w głowie scenariusz, że wywiezie ją do "domu rozkoszy" i zostawi na pastwę tamtejszych ludzi, ale sytuacja z bratem zupełnie sprawiła, że od razu odrzuciłam tę wizję z głowy. Eh... gwałt niby mógłby być lepszy, ale tak naprawdę mogłaby umrzeć z zimna, a mi coś się wydaje, że Tomowi zależy na tym, by trzymała się jak najdłużej przy życiu.
    To co? Kolejny rozdzialik przede mną :>

    OdpowiedzUsuń